🔥 Orbán chciał ją zablokować, a zrobił jej reklamę! Parada Równości w Budapeszcie przyciągnęła rekordowe tłumy!
DISCLAIMER: Acest site este neutru din punct de vedere politic și nu susține niciun partid sau ideologie politică.
Premier Viktor Orbán próbował zatrzymać Budapest Pride, ale jego działania obróciły się przeciwko niemu. Efekt? Rekordowa frekwencja i polityczny cios w rząd Fideszu.
Mimo zakazu, który wydały węgierskie władze, Parada Równości przeszła w sobotę ulicami Budapesztu. Według organizatorów, tegoroczny marsz był największy w historii – mówi się nawet o 200 tysiącach uczestników. Według części mediów było ich mniej, ale nadal tłumy były imponujące.
„To kompromitacja Orbána”
– Zakaz tylko zmobilizował ludzi. Zamiast uciszyć temat, władze wypromowały wydarzenie, które okazało się politycznym ciosem dla premiera – oceniła Ilona Gizińska z Ośrodka Studiów Wschodnich. Jej zdaniem to jasny sygnał, że społeczeństwo węgierskie, a także opinia międzynarodowa, nie godzą się na ograniczanie praw obywatelskich.
Na marszu obecni byli politycy z całej Europy, w tym ponad 70 europosłów oraz ministrowie i prezydenci miast europejskich. Rząd nie mógł pozwolić sobie na brutalne reakcje policji – to mogłoby zakończyć się kolejnymi sankcjami finansowymi ze strony UE, a na to Węgry w obecnym kryzysie nie mogą sobie pozwolić.
Identyfikacja uczestników i możliwe kary
Choć nie doszło do interwencji służb, Gizińska ostrzega, że władze mogą sięgnąć po inne środki. Na ulicach zamontowano sprzęt do rozpoznawania twarzy sprowadzony z Chin, a nowa ustawa przewiduje grzywny do 500 euro za udział w zakazanym zgromadzeniu.
Dla wielu uczestników udział w marszu nie był tylko aktem solidarności z osobami LGBTQ+, ale też wyrazem sprzeciwu wobec polityki rządu Orbána.
Gra polityczna Fideszu
Według ekspertki, zakaz parady miał też drugie dno – próbę wciągnięcia lidera opozycji Pétera Magyara w spór ideologiczny. Ten jednak nie dał się sprowokować, ograniczając się do obrony wolności zgromadzeń.
– To była próba ustawienia go jako „liberalnego zagrożenia” dla tradycyjnych wartości, ale Magyar rozegrał to spokojnie i rozsądnie – podsumowała Gizińska.